12-11-2013Lasy na spalonym?
Gigantyczny wzrost eksportu drewna do Niemiec w ostatnich latach zaniepokoił organizacje zrzeszające przedstawicieli przemysłu drzewnego.
Chcą one ujawnienia przez Lasy Państwowe danych o sprzedaży drewna. Spór podsycają doniesienia mediów o płonących za Odrą polskich lasach. Dyskusja rozgorzała na nowo.
Jeszcze nie tak dawno najgroźniejszym konkurentem meblarzy w organizowanych przez Lasy Państwowe przetargach na drewno były polskie elektrownie. W wyniku protestów branży drzewnej, wskazującej na wzrost cen drewna, spowodowany rosnącym popytem, który generowała energetyka, od początku roku w Polsce obowiązuje zakaz spalania drewna pełnowartościowego. W Niemczech takiego zakazu nie ma!
Oliwa do ognia
Nasi zachodni sąsiedzi dopuszczają spalanie w elektrowniach i elektrociepłowniach drewna pełnowartościowego, a takie właśnie jest importowane przez nich z Polski. Niemcy, które odeszły od energetyki jądrowej na rzecz odnawialnych źródeł energii, by zaspokoić potrzeby energetyczne kraju, mogą w kolejnych latach zwiększać produkcję energii elektrycznej metodą współspalania biomasy z węglem.
Przedstawiciele przemysłu drzewnego alarmują, że wywóz surowca za Odrę rośnie lawinowo, a to, w ich opinii, przekłada się na ceny, jakie płacą za drewno na przykład producenci mebli.
Statystyki nie kłamią
Jak informuje Bogdan Czemko, dyrektor biura Polskiej Izby Gospodarczej Przemysłu Drzewnego, w 2007 r. eksport polskiego drewna okrągłego do Niemiec wynosił ogółem 74,6 tys. m3, w 2012 r. już 1.551,5 tys. m3. „To wzrost o 2.080%” – zauważa Bogdan Czemko.
Z przedstawionych przez niego wyliczeń wynika, że średnia cena tego drewna wynosiła w 2012 r. 51,6 euro, czyli ok. 215 zł/m3. „Było to więc przede wszystkim drewno wielkowymiarowe, choć z pewnością średniowymiarowe również” – komentuje Bogdan Czemko. – „Eksport drewna opałowego to w ub.r. dodatkowe 40,5 tys. ton.” Dyrektor biura PIGPD powołuje się na dane Statistisches Bundesamt, czyli niemieckiego urzędu statystycznego.
Ubywa drewna, ubywa miejsc pracy
W opinii Bogdana Czemko tak duży wzrost eksportu jest z gospodarczego punktu widzenia, ogromnie niekorzystny dla Polski.
„Przyjmując, że przerób 100 m3 drewna okrągłego w łańcuchu ciągnionym daje ok. 1 miejsca pracy, wraz z tym drewnem „wyjechało” z Polski przeszło 15 tys. takich miejsc” – mówi Bogdan Czemko.
– „Do budżetu nie wpłynęło kilkaset milionów podatku VAT, nie licząc CIT. Warto tu zaznaczyć, że moce przetwórcze polskiego przemysłu tartacznego są wykorzystane najwyżej na 70% – są więc możliwości zagospodarowania tego surowca. Co więcej, zakupy naszych sąsiadów koncentrowały się z natury rzeczy wzdłuż zachodniej i południowo zachodniej naszej granicy, co spowodowało poważne rozwarstwienie cen drewna okrągłego – w I półroczu 2013r. na zachodzie ceny drewna sosnowego tartacznego na przetargach przekraczały analogiczne ceny na wschodzie nawet o 40%. To efekt walki cenowej, którą wywołali importerzy – można podejrzewać, że stać ich nawet na nieracjonalne ceny, gdyż oni w Polsce tylko uzupełniają swoje zaopatrzenie, a więc dokupując 5-10% potrzebnego im surowca, średnią cenę i tak utrzymują na racjonalnym poziomie. Inaczej polskie firmy – one są zmuszone w tej sytuacji kupić 100% potrzebnego drewna za zawyżone ceny. Skutki są łatwe do przewidzenia.”
Już dochodzi do absurdów. Przedstawiciele krajowych firm mających swoje siedziby na zachodzie, jeżdżą na drugi koniec Polski. Kupują tam drewno co prawda taniej, ale wliczając koszty transportu, w ogólnym rozrachunku, nie jest to opłacalne.
Więcej w najnowszym wydaniu miesięcznika „BINZES meble.pl”.